czwartek, 17 października 2019

Czas na pieczenie.... Ale nieco inne niż myślisz 😉

Czas na pieczenie.... Ale nieco inne niż myślisz 😉
Kto ma ochotę na kolejnego gagatka?

Wiedzieliście że stosowane w Europie przez dwa tysiące lat bielidło do twarzy robiono z ołowiu łączonego z kredą, używano go też w postaci pasty z octem i białkami jaj. Nakładano je grubą warstwą, aby zupełnie ukryć kolor i fakturę skóry. Hiszpański lekarz papieża Juliusz III, Andreas de Laguna, narzekał na ówczesne kobiety, że mógłby odkroić "kawał sernika z każdego z ich policzków", tak gruby nosiły makijaż.
W Chinach i Japonii kobiety używały podobnego zestawu - białej farby do twarzy i czerwonego różu. Od IX do XII w. japońskie kobiety nakładały na twarz grubą warstwę sypkiego pudru, nazywanego oshiroi, przygotowywanego z mąki ryżowej (później także bieli ołowiowej). Do tego używały także różu zwanego beni, którego głównym składnikiem był ekstrakt z kwiatu krokosza barwierskiego.



Puder Cooking time od @lovelykosmetyki jest to produkt typu banking&setting transparent powder - ma lekko żółtawy kolor, jest aksamitnie śliski pod palcami i wyczuwalnie drobno zmielony.  Posiada bardzo delikatny zapach ale nie jestem wstanie określić jaki. Produkt stworzony do metody backingu czyli ujednolicenia makijażu oraz przedłużenia jego trwałości. Dzięki swojej formule, pozwala skórze oddychać, idealnie dopasowując się do kolorytu. Zapewnia jedwabistą gładkość i efekt Soft Focus.




Jego formuła - Talc Free nie wysusza nadmiernie cery przy dłuższym stosowaniu.
Produkt nie jest testowany na zwierzętach.
Zdecydowałam się na niego bo miał ładnie wyglądać na zdjęciach i rzeczywiście tak jest.
Posiada wygodne opakowanie z sitkiem, które nie dozuje nadmiernej ilości produktu. Niezła wydajność w przystępnej cenie.
Jak wiecie mam cerę mieszaną więc najczęściej stosuje go w strefie T czasem także pod oczy w zależności na co mam ochotę. Najważniejsze żeby pod oczami dać go malutko wtedy nie zrobi nam pustyni. Ja sposobem @zmalowana_official
nakładam pudry gąbką na twarz a później strzepuje nadmiar dużym puchatym pędzlem.
Polecam wam go z całego serca, zwłaszcza że można go dostać w Rossmanach za nieduże pieniądze.

Gratulacje dla osoby, którą przeczytała opis do końca, zostawcie 💜jeśli dotarliście do tego momentu 🤪

poniedziałek, 14 października 2019

Kampania Ambasadorska Streetcom - Booster Minéral 89 Vichy recenzja

Kampania Ambasadorska Streetcom - Booster Minéral 89 Vichy recenzja

Pogarszające się warunki pogodowe sprawiają że zaczynam myślę o zmianie swojej pielęgnacji na bardziej nawilżającą i odżywczą. 
Na szczęście, na rynku mamy mnóstwo ciekawych kosmetyków do wyboru ale ja postanowiłam zgłosić się do kampanii Vichy organizowanej przez Streetcom. Ku mojemu zaskoczeniu zakwalifikowałam się i mogę przetestować Booster nawilzajaco-wzmacniający Minéral 89, który zawiera bogatą w minerały wodę termalną o stężeniu 89% oraz kwas hialuronowy naturalnego pochodzenia. 
Produkt jest hipoalergiczny, odpowiedni do stosowania przed użyciem kremu oraz do nakładania pod makijaż. Jego lekka żelowa konsystencja nie zaburza współpracy pielęgnacji z kosmetykami kolorowymi. Posiada działanie nawilżające, napinające i wzmacniające. Dzięki swojej formule szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu.



Przypominam wam że ja mam skórę mieszaną (tłusta w strefie T i suche wrażliwe policzki). 
Nakładam  to serum codziennie rano przed użyciem kremu oraz wieczorem po zmyciu makijażu i tonizowaniu skóry twarzy.
Urocza, kompaktowa  buteleczka wygodnie trzyma się w dłoni. Booster jest niesamowicie wydajny, bo wystarczy jedna pompka aby pokryć całą twarz. 

Po dwóch tygodniach stosowania mogę śmiało powiedzieć że:
- nie zapycha porów
- jest bezzapachowy
- wystarczy na dłuższy czas
- skóra jest nawilżona, miękka i napięta
- czuć że jest wzmocniona i wygładzona

Polecam wam serdecznie wypróbować ten booster na swoje skórze.


Copyright © 2016 Monysza Beauty , Blogger